środa, 9 maja 2012

Chuck Norris nie nosi zegarka. On decyduje, która jest godzina - globalny Chuck Norris Show

Świat poznał Strażnika Teksasu w 1993 roku, kiedy to amerykańska stacja CBS wyemitowała aż trzy pilotażowe odcinki tego policyjno-kryminalnego dramatu. Zawrotny sukces serialu sprawił, że wkrótce rozpoczęto emisję również w stu (!) innych krajach na całym świecie, między innymi w Polsce. W 1995 roku powstała również pełnometrażowa wersja przygód dzielnego strażnika Teksasu pt. "Strażnik Teksasu - Próba ognia". Polski widz zapoznał się z Cordellem Walkerem i jego wspólnikami dzięki uprzejmości stacji Polsat. Później emisją produkcji zajęło się TV4, które zadowalało widzów do 2001 roku. Na całość produkcji złożyło się ponad 200 odcinków w 9 sezonach. Do dzisiaj powtórki serii można śledzić z łezką w oku za pośrednictwem Universal Channel.

Strażnik Teksasu wydaje się być idealnym przykładem tekstu telewizyjnego, którego gatunek można przeanalizować przy użyciu narzędzi badawczych, które zaproponował Jason Mittel. Z drugiej strony lepszym określeniem na teorie Mittela wydaje się być 'warsztat pracy', do którego każdy odbiorca może podejść i wybrać wygodny dlań sposób analizowania tekstów telewizyjnych. 

Pod kątem gatunkowym Strażnik Teksasu stwarza idealne pole do badań. W tekście telewizyjnym krzyżują się co najmniej trzy gatunki tekstów, co więcej, serial u schyłku swojej emisji wykroczył poza telewizyjny świat, tworząc intertekstualne, popkulturowe dzieło o brodatym stróżu prawa. Wydaje się, że nawet sam Mittel nie przypuszczał jak na konstrukcję gatunku telewizyjnego mogą, poza samą produkcją, mogą wpłynąć teksty wytworzone przez społeczeństwo i kulturę. Owszem, teoretyk w swoim tekście A Cultural Approach To Television - Genere Theory wskazuje na czynniki wpływające na określanie tego, co współczesny widz przyjął nazywać "gatunkiem telewizyjnym", ale nie przewidział, że zjawiska powstałe na bazie oryginalnej produkcji stworzą całkowicie nowe znaczenie, a nawet kulturowy sequel. 11 lat po zakończeniu emisji serialu doszukiwanie się ukrytych znaczeń, analizowanie niewyobrażalnej ilości odwołań do kultury popularnej stanowi nie lada gratkę dla badaczy jak i ciekawskich widzów. 


 

 KRYMINALNE ZAGADKI TEKSASU

Mittel rozpoczyna swoje rozważania dotyczące zagadnienia gatunkowości telewizyjnej od nazwy omawianej produkcji. Strażnik Teksasu zostaje automatycznie odebrany przez przeciętnego widza jak film policyjny (strażnik, w teksasie - ranger). Jeżeli do tego dołożymy sylwetkę Chucka Norrisa, jego emploi, w kapeluszu, ze strzelbą Remnington kurczowo trzymaną w dłoni, otrzymamy obraz surowego policjanta, z bagażem doświadczeń (broda, zmarszczki). 
Temat walczącego ze złem stróża prawa był podejmowany od początków istnienia medium, jakim jest kino, później eksploatacją tematyki zajęła się telewizja, która stworzyła najbardziej stabilny grunt dla serialu policyjnego. Jednym tchem można przytoczyć takie sztandarowe tytuły jak Miami Vice, Renegat, czy The X-Files. Kino zaproponowało klasyczne już dzisiaj produkcje jak Brudny Harry, Zły Porucznik i Zbłąkany Pies. Oczywistym jest fakt, że filmy kinowe częściej przedstawiały złych gliniarzy, którzy w toku swojej wędrówki przechodzą przemianę,z drugiej strony to dzięki nim mogli zostać wykreowani tacy macho jak Cordell Walker. Ciekawym zabiegiem, zastosowanym przez producentów było osadzenie akcji serialu w stanie Teksas. Nie da się ukryć, że stereotyp przeciętnego mieszkańca teksasu oraz wyglądu otoczenia zostają w Strażniku... przełamane. Teksas zaprezentowany w serialu to nie pustynie, pastwiska, farmerzy ze strzelbami, whiskey i blond piękności, ale eklektyczne miasto-moloch, filmowane przy użyciu szerokokątnych obiektywów, które poszerzają świat przedstawiony. Bohaterowie produkcji nie przesiadują na posterunku i w swojej ulubonej knajpie, ale pojawiają się także w sądzie, urzędach i miejscach, które swoim wyglądem reprezentują wysoko rozwinięte miasta XX wieku. 

Jak Mittelowska relacja władzy wpływa na odbiór strażnika Teksasu? Tutaj badacz zastaje ciekawe pole do manewru, bowiem serial wyrażał republikańskie, konserwatywne wartości. Odwołując się do tradycji amerykańskiej, zawierał w sobie zlepek najważniejszych poglądów oraz stylów życia. W latach 90tych w stanach zainteresowanie tego typu serialami było ogromne, zwłaszcza, że liberalne poglądy były głoszone w nielicznych produkcjach, a już na pewno nie na konserwatywnym południu. Cordell Walker pokazywał, że to silny, biały mężczyzna jest w stanie wziąć na swoje barki ciężar walki z bezprawiem. Producenci pokazują, że walka ze złem niweluje wszystkie bariery - kulturowe i rasowe. Czarnoskóry pomocnik strażnika (Trivett), Indianin w podeszłym wieku oraz kobieta - Alex, są w równym stopniu odpowiedzialni za ład i porządek. Pomagają bohaterowi, udzielają mu rad i naprowadzają na dobrą drogę, ale nigdy nie będą w stanie zdobyć tytułu Strażnika Teksasu, który jest zarezerwowany dla Crodella. Z jednej strony produkcja pielęgnowała takie wartości jak przyjaźń partnerska, ale z drugiej pokazywała, że silny mężczyzna może wziąć najtrudniejsze sprawy w swoje ręce. Patriarchalny model władzy został w serialu skrystalizowany, jednocześnie wzmocniony przez drugoplanowych bohaterów. Czyżby producenci subtelnie dyskryminowali odmienne rasy oraz kobiety przez sprowadzenie ich na drugi plan, a jednocześnie starali się zamaskować krążący stereotyp o konserwatywnym Teksasie i jego kulturowym zacofaniu? Emisja programu stwarzała okazję do pokazania nieustannie rozwijających się Stanów Zjednoczonych, które jednocześnie pielęgnują tradycje i swój mit. Serial wydaje się być idealną propozycją, która wewnątrz scala różnice etniczne i poglądowe, zaś po drugiej stronie ekranu wydaje się być produkcją familijną, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Odbiorcy, na których składają się mężczyźni i kobiety w różnych wieku zostaną zaspokojeni dzięki uniwersalnym treściom, które przekazują producenci. Opisywany przez Edgara Morina proces projekcji-identyfikacji ma miejsce podczas oglądania Strażnika z Teksasu. Każdy widz odnajdzie w tekście serialu odmienną treść, idealnego kandydata na męża, przykład prawdziwego mężczyzny, stróża prawa i bohatera z nadludzkimi siłami. Przez medium jakim jest telewizja, akt nadawczy zostaje wzbogacony przez serię skojarzeń, które wyzwalane są przez obecność symboli-kluczy, takich jak pistolet, czy odznaka. Relacje kulturowe pozwalają na odczytywanie przez konkretne grupy odbiorców tekstu telewizyjnego pod różnymi kątami, przez co płynność gatunku, o której pisze Mittel, urzeczywistnia się. 


KLIMAT DZIKIEGO ZACHODU




Serial "Strażnik Teksasu" od samego początku był pomyślany jako "Chuck Norris show". Już w pierwszym pilotażowym odcinku Walker daje się poznać jako nierealne uosobienie wszelkich cnót, potężny stróż prawa, który jak w klasycznych westernach nie przebiera w środkach w trosce o porządek i bezpieczeństwo wspólnoty. Pomocnicy mają tylko uzupełniać działania tego pozbawionego wad post-kowboja. Zastanawiać może popularność "Strażnika Teksasu" w tak wieku strefach kulturowych, bo wydaje się on przesiąknięty kolorytem prowincjonalnej konserwatywnej Ameryki. Są to jednak pozory kolorytu, na który się składa suma zbiorowych wyobrażeń na temat "amerykańskości". Dlatego tak ważne są w odbiorze serialu nawiązania do westernu, który kojarzony jest jako mit założycielski dla kultury Stanów Zjednoczonych. Świat Teksasu jest czarno-biały, bohaterowie dobrze albo źli, a każda zbrodnia ukarana. Nadaje to serialowi cech baśniowej opowieści, nie odbieranej już w kategoriach realistycznych. Dla zapatrzonej w zachód Polski lat dziewięćdziesiątych Teksas jawił się jako mityczna, egzotyczna kraina. Odwołania do tradycyjnego westernu w analizowanych odcinku są zauważalne nawet przez widzów-laików. Walker wchodzi do speluny bandytów tak, jak kowboje wchodzili do saloonów. Kamera pokazuje cień sylwetki w kapeluszu, która w milczeniu wchodzi do baru. Podczas wychodzenia bohatera z samochodu, operator skupia się na prawdziwych, amerykańskich, kowbojkach. Obecna w czołówce piosenka wydaje się być unowocześnioną przyśpiewką cowboyską, work songiem policjantów w kapeluszach. Mittleowskie sugestie dotyczące działań badacza, który powinien wychodzić poza obręb gatunku, analizując elementy tekstu wydaje się być tutaj doskonałą metodą badawczą. Intertekstualna złożoność jest obecna w czasie trwania każdego odcinka. Współczesny kowboj jest wypadkową prawdziwego macho w kapeluszu, policjanta i samca alfa, który używa nowoczesnej broni i nie przebiera w środkach walcząc z występkiem. Płynność genezy gatunku, o której wspominał Mittel jest również bardzo istotna w jednogłośnym rozstrzygnięciu gatunku omawianego serialu. Produkcja stanowi pomost między tradycyjnym westernem, wariacjami na jego temat a współczesnym filmem o cowboyach - hybrydą, która scala wszystkie eksperymenty i poszukiwania twórców. Cowboy przesiada się z konia do samochodu policyjnego, rewolwer Colt wyrzuca do śmietnika, dostając w zamian nowoczesną broń. Publiczny lincz i samosądy zostają zepchnięte w niepamięć na rzecz sądowych procesów, samotnik w kapeluszu staje się bardziej towarzyski i ma swoich wspólników. Nowy kowboj z Ameryki był skazany na sukces. Pomimo to, producenci serialu chyba nie spodziewali się tego, czym stanie się dla odbiorców kultury popularnej już po swoim pierwotnym życiu na ekranach telewizorów (produkcję zakończono w 2003 roku).



TEXAS RANGER: REAKTYWACJA


Szaleństwo zaczęło się w 2005 roku, kiedy to Conan O'Brien w swoim show po raz pierwszy wypowiedział żart, którego bohaterem był Chuck Norris. Fala dowcipów, w których humor zasadzał się na wyolbrzymieniu cnót, siły i szeroko pojętej potęgi Chucka Norrisa, przelała się przez światowy internet. Wylała się też z internetu, zagarniając przestrzeń rzeczywistą.


protest studentów Uniwersytetu w Bamberg; tłumaczenie: Tylko Chuck Norris potrafiłby napisać licencjat w przewidzianym na to czasie.

Powstały strony internetowe gromadzące dowcipy na ten temat, strony opisujące te strony, świat po prostu zwariował na punkcie Chucka Norrisa. Należy pamiętać, że za fikcyjnym post-kowbojem stoi tożsamość żywego człowieka. I co on na to? Otóż, choć prawdopodobnie nie do końca świadomie, dołącza do wielkiego transmedialnego spektaklu "Strażnik Teksasu". By zrozumieć, jak tego dokonuje, należy przyjrzeć się postaci aktora.
Carlos Ray Norris jest synem Indianina z plemienia Czirokezów. By utrzymać rodzinę już w wieku 19 lat wstępuje do wojska i wyjeżdża do Korei, gdzie przyjmuje pseudonim "Chuck". Zaczyna realizować w swoim życiu ścieżkę cnotliwego Texas Rangera. Kształci się na wojownika - zdobywa 8 dan w taekwondo, siedmiokrotnie wygrywa mistrzostwa świata karate. Wikipedia donosi, że wysokich kopnięć uczył samego Bruce'a Lee. Rozwija się również na polu duchowym. Jako wyznawca surowych, konserwatywnych poglądów publikuje felietony na łamach chrześcijańskiego portalu randkowego http://www.wnd.com/, wydaje książki zachęcające do lektury Biblii oraz trzy książki autobiograficzne: Tajemnica siły wewnętrznejjŁamiąc bariery oraz Patriotyzm czarnego pasa.  Chuck udziela się również w polityce. Zarówno jako telewizyjny stróż prawa i  jako międzynarodowa gwiazda, Norris nie przebiera w środkach, a dobro i zło są dla niego jednoznaczne. Popiera wojnę w Iraku, nie toleruje homoseksualizmu i teorii Darwina (znowu za Wikipedią).
Na ziemiach polskich staje się rozpoznawalny już w połowie lat osiemdziesiątych, gdy za pomocą obiegu video trafia pod polskie strzechy jako przeciwnik Bruce'a Lee w "Drodze smoka".
Ten żywy Cordell Walker na wieść o popularności dowcipów, których jest bohaterem, bardzo się raduje. Raduje się jednak w powadze, nie wychodząc z roli Texas Rangera, wysnuwa nadzieję, że dowcipy wzbudzą zainteresowanie ludzi wszelkich narodów jego aktywnością polityczną i literacką. Jeden ze swoich felietonów poświęcił na komentarz do konkretnego dowcipu: "Teoria ewolucji nie istnieje. Jest tylko lista zwierząt, którym Chuck Norris pozwolił żyć". Odpowiedź kreacjonisty Chucka brzmiała:

It's funny. It's cute. But here's what I really think about the theory of evolution: it's not real. It is not the way we got here. In fact, the life you see on this planet is really just a list of creatures God has allowed to live. We are not creations of random chance. We are not accidents. There is a God, a Creator, who made you and me. We were made in His image, which separates us from all other creatures. By the way, without Him, I don't have any power. But with Him, the Bible tells me, I really can do all things — and so can you.

Chuck Norris w Iraku.

Czytając tę opinię, nie mogliśmy oprzeć się wrażeniu, że dokładnie to samo powiedziałby Cordell Walker. 
Chuck Norris zdołał fikcję uczynić rzeczywistością, a rzeczywistość wkroczyła do świata fikcji, gdy 2 grudnia 2010 roku (czyli w 7 lat od zakończenia produkcji seriali) Chuck Norris otrzymuje z rąk gubernatora Teksasu honorowy tytuł Texas Ranger. W świetle tych wydarzeń "Strażnik Teksasu" nabiera nowych cech gatunkowych. Już przestaje być połączeniem serialowych konwencji śledzonych przez telewidzów, a staje się programem publicystycznym, platformą, za pomocą której Chuck Norris pragnie głosić swoje orędzie. Płynny, niemożliwy do określenia gatunek, wychodzi poza ekran telewizora, staje się rzeczywistością. 
Pytaniem jest, czy "Strażnik Teksasu" jest aby wciąż "Strażnikiem Teksasu"? Dzisiejsi nastolatkowie prawdopodobnie nigdy nie widzieli żadnego odcinka serialu. Jest emitowany tylko w mało popularnej stacji kablowej Universal Channel i nie dostrzegamy trendu oglądania odcinków tego serialu z nastawieniem odbiorcy na poczucie obcowania z karykaturą serialu odnajdowaną w nim właśnie, jak stało się w przypadku ostatniej opery mydlanej, czyli "Mody na sukces". 
Dla młodzieży, która telewizję oglądała już w nowym milenium, Chuck z reklamy banku WBK jest po prostu Chuckiem Norrisem, wirtualnym symbolem "najlepszości" wykraczającej poza ramy ludzkiego poznania, rozpoznawalnym kowbojem, którego gwiazda zresztą nieco już dzisiaj przygasa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz